Głos przedsiębiorcy

Od kilku lat starałem się pozyskać fundusze unijne. Niestety nie znam się na tym. Większość małych przedsiębiorców również. W Urzędzie Miasta powiedziano, że pozyskują fundusze tylko dla miasta, Starostwo Powiatowe doradziło abym skorzystał z pomocy firm zajmujących się pozyskiwaniem funduszy. Zwróciłem się chyba do 7-8 takich firm. Okazało się, że takimi drobnymi kwotami to oni się nie zajmują. (chodziło o 10.000 na fax, komputer, xero i oprogramowanie) W grę wchodziły sumy 500.000 w górę. Oczywiście firmy te pobierają prowizję 10%-30% przyznanej dotacji. Moim zdaniem to skandal ale lepiej mieć coś lub nic. Część opłaty jest w ciemno bez względu na wynik starań. Naszym wspólnym celem jest pozyskanie jak najwięcej tych funduszy. Jest to oczywiste i dla przedsiębiorcy i dla Polski. Nie są przecież wykorzystane te przyznane fundusze w 100%.. Moja propozycja jest taka, żeby to urzędnicy z w Urzędzie Miasta lub w Starostwie kierowali takie wnioski w imieniu przedsiębiorców do "unijnej machiny". Wiedzą w końcu ile i jakich firm jest na ich terenie. Kontaktowaliby się z podległymi firmami i wykorzystując fakt, że mają te firmy w swoim zasięgu (potencjalnych beneficjentów) oraz swoją wiedzę, spowodowaliby rozwój regionu oraz pełniejsze wykorzystanie funduszy. Pieniądze niby są ale jak je ugyźć mało kto wie. Do tego przedsięwzięcia potrzebne będą masowe szkolenia urzędników i oddlegowanie lub zatrudnienie strikte do tego zajęcia. Proszę sobie wyobrazić rozwój wschodniej ściany Polski jak prawie każda z firm uzyska pieniądze z funuszy które czekają a nie są wykorzstane bo nie ma opieki państwa w tym zakresie. Czemu Polsce nie zależy. Rolnikom państwo pomogło złożyć papiery do dopłat. Większość małych rolników nie miała o tym zielonego pojęcia. Dlaczego firmy pozyskujące takie fundusze działają a urzędnicy zaspali?